Góry Świętokrzyskie mogą zaczarować, sprawić że zacznie się tu przyjeżdżać częściej niż tylko jeden raz. Nie może być w końcu przypadkiem, że turystycznym symbolem Województwa Świętokrzyskiego jest czarownica. Sabaty czarownic, które miały się odbywać na Łysej Górze to legenda, ale wiadomo przecież, że w każdej legendzie jest trochę prawdy. Moc tej ze świętokrzyskiego logotypu polega głównie na natchnieniu przyjeżdżających turystów do powrotu w te strony. To chyba dobrze choć są i tacy, którym świętokrzyska wiedźma przeszkadza i chętnie zamienili by ją na kogoś lub coś innego. Tylko po co?
Czar Gór Świętokrzyskich polega też na tym, że kiedy jesteśmy tu już z kolejną wizytą zaczynamy szukać miejsc nie należących do głównych atrakcji turystycznych regionu, ale innych, niebanalnych. W sennym miasteczku Jędrzejów znajduje się wyjątkowe miejsce – muzeum im. Przypkowskich. Mieści się on w domu tej rodziny, a w zasadzie rodu o bogatej historii i tradycji. Istnieje dzięki niezwykłej pasji żyjącego na przełomie XIX-go i XX-go wieku Feliksa Przypkowskiego. Z zawodu był on lekarzem, ale miał wielką pasję. Był gnomonikiem czyli kolekcjonował, a potem sam budował zegary słoneczne. Dziś w domu Przypkowskich znajduj,e się ich cała kolekcja, nie tylko samych zegarów, ale też urządzeń które do budowania takich przyrządów służą. Uwagę zwracają szczególnie te nietypowe, jak “budzik” w kształcie armaty. Kiedy słońce padało na nią w pewne w miejsce o określonej godzinie znajdujący się w armacie prawdziwy proch powodował wystrzał. Ciekawe, że działa ona do dzisiaj.
Sam dom jest również miejscem niezwykłym. Zachowało się w nim większość rzeczy, które kiedyś obowiązkowo musiały znajdować się w mieszczańskim domostwie. Przechodząc przez komnaty cofamy się w czasie, chociażby do roku 1914-go kiedy w domu Przypkowskich mieszkał Józef Piłsudski, a na znajdującym się w lekarskim gabinecie Feliksa Przypkowskiego kredensie odkryjemy dziurę po rewolwerowym wystrzale, który przypadkowo oddał jeden z podkomendnych Piłsudskiego. Wrażenie robi też biblioteka, a w niej między innymi… Mein Kampf w oryginale. To pozostałość po niemieckiej okupacji.
Trzeba zaznaczyć, że to że możemy dzisiaj podziwiać zgromadzone w domu-muzeum zbiory to w ogromnej mierze zasługa Tadeusza Przypkowskiego – syna Feliksa. Opiekował się on domem podczas II-giej wojny światowej, a potem w trudnych czasach komunizmu. Dzięki niemu muzeum wzbogaciło się też o nowe eksponaty jak na przykład cenny gobelin odkupiony za butelkę wódki od radzieckich żołnierzy, którzy ogrzewali sobie nim nogi. Tadeusz przypkowski miał kiedyś powiedzieć ratując kolejny cenny eksponat “wezmę bo jeszcze ktoś ukradnie”. Tak uratował wiele rzeczy, które mogły w powojennej zawierusze przepaść na zawsze. Po przekształceniu domu w państwowe muzeum Tadeusz przypkowski był jego dyrektorem. Dzisiaj na jednej ze ścian muzeum znajduje się niezwykły obraz przedstawiający go jako przewodnika po muzeum samego Mikołaja Kopernika. Nasz wielki astronom wydaje się być trochę zagubiony przy olbrzymiej charyzmie Pana Tadeusza . Dzisiaj Dyrektorem Muzeum im. Przypkowskich jest syn Tadeusza Pan Jan Przypkowski. Jeżeli będziecie mieć szczęście tak jak ja być może sam oprowadzi Was podczas wizyty w muzeum, bo koniecznie trzeba przyjechać do Jędrzejowa i je zwiedzić.