Do Mira wyjeżdżamy po śniadaniu. W Mińsku jest godzina dziewiąta. Mimo dwóch dni pobytu organizm nie przestawił się jeszcze do dwugodzinnej różnicy czasu. W Polsce jest dopiero siódma i biorąc pod uwagę to, że jest niedziela i wielu ludzi w Polsce jeszcze śpi. Przed nami niecałe 100 kilometrów drogi, więc zawsze można trochę się zdrzemnąć. Jedziemy busem z kilkuosobową grupą rosyjskich turystów. Polskich grup wycieczkowych o tej porze roku raczej nie ma. Nasz przewodnik Andrzej wykorzystuje czas podróży na wprowadzenie historyczne do miejsc, które będziemy zwiedzać. Słucham w momentach kiedy nie śpię, bo opowieść jest interesująca nawet dla mnie, osoby dla której historia rodu Radziwiłłów jest ogólnie znana. Dla jadących z nami Rosjan są to przeważnie nowe rzeczy. Przed Mirem zatrzymujemy się jeszcze na stacji benzynowej na kawę. Po wypiciu dużego kubka można rozpoczynać zwiedzanie.
Mir to stare magnackie miasto. Prawa miejskie otrzymał w 1579 roku, a nadał je Mikołaj Krzysztof Radziwiłł zwany Sierotką. Zwiedzanie zaczynamy od prawosławnej cerkwi św. Trójcy. Zbudowana została ona w pierwszej połowie XVI wieku. Budynek w stylu bizantyjsko-rosyjskim charakteryzuje się widocznymi z daleka białymi ścianami. W środku tradycyjnie Ikonostas i wiele interesujących ikon. Trwa nabożeństwo co trochę utrudnia zwiedzanie. Niedaleko cerkwi znajduje się czynny obecnie rzymskokatolicki kościół św. Mikołaja i nieczynna synagoga swoim kształtem nawiązująca do aron ha-kodeszu – skrzyni w której w synagogach przechowuje się zwoje Tory.
Po niespełna minutach jazdy zatrzymujemy się przed zamkiem – naszym głównym celem wizyty w Mirze. Zamek wybudował starosta brzeski i kowieński Jerzy Illinicz. W drugiej połowie XVI wieku trafił on w ręce rodu Radziwiłłów. To oni nadali wcześniej gotyckiemu zamkowi renesansowy charakter. Zwiedzanie rozpoczynamy od obejścia dookoła zamkowych murów. W jednym miejscu w murach uwagę zwraca kamień wyglądający jak głowa barana. Ma on potwierdzać legendę, że przed budową zamku złożono na sposób pogański ofiarę z tego zwierzęcia. To miało zamkowi zapewnić pomyślność. Przez most wchodzimy na dziedziniec, tak samo jak niegdyś Hrabia i Gerwazy, bohaterowie Pana Tadeusza, bo to przecież zamkiem w Mirze inspirował się Adam Mickiewicz pisząc swój poemat. Muzeum w zamku jest niezwykle ciekawe, związane i oczywiście związane z Radziwiłłami i polską historią tych ziem. Bilet uprawnia również do wejścia na szczyt jednej z wież, skąd podziwiać można panoramę Mira. Warto pamiętać że, zamek w Mirze podobnie jak drugi cel naszej wycieczki – zamek w Nieświeżu to obiekty wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Zanim jednak rozpoczniemy zwiedzanie Nieświeża musimy przebyć ok 30 km. To niewiele. Wizytę w Nieświeżu zaczynamy od obiadu rozgrzewając się podczas niego tradycyjną na Białorusi podobnie jak w Polsce żubrówką. Zanim pójdziemy do zamku zatrzymujemy się przy barokowym kościele Bożego Ciała. To czynna, wybudowana przez Jezuitów, katolicka świątynia. W środku kościoła zachwycają dekoracje, a w podziemiach znajduje się krypta, w której spoczywają członkowie rodu Radziwiłłów. Obok kościoła stoi wieża przypominająca swoim kształtem wieże mirskiego zamku.
Po przekroczeniu bramy i krótkim spacerze stajemy po murami zamku. To potężna warownia. Niektórzy porównują nawet zamek w Nieświeżu z zamkiem na Wzgórzu Wawelskim i chyba trudno byłoby z tymi osobami dyskutować, zwłaszcza po wejściu na zamkowy dziedziniec. W jednym miejscu na zamkowych murach odnajduję wizerunek najstarszego odznaczenia polskiego – Orderu Orła Białego. Orły będziemy zresztą cały czas napotykać podczas zwiedzania, a jest co w zamku oglądać. Odtworzono w nim całą historię wielkiego magnackiego rodu i zobaczyć możemy jak żyli dawni niekoronowani władcy Kresów I-wszej Rzeczypospolitej. W jednej z gablot znajduje się ciekawostka nie związana wprawdzie z historią tych ziem, ale jakże interesująca. To amerykański karabin Winchester, dawna legenda Dzikiego Zachodu Jak i dlaczego trafiła właśnie tutaj nie wiadomo. Zwiedzanie trwa około półtorej godziny i czas ten mija bardzo szybko. Na koniec jeszcze zakup pamiątek i wyruszamy w drogę powrotną do Mińska. To koniec wycieczki do Mira i Nieświeża, ale na pewno nie koniec przygody z Białorusią.