Jeden dzień w Mińsku część I

Formalności są stosunkowo proste. Białoruska pograniczniczka sprawdza paszport i drukuje karteczkę, na której oprócz podstawowych danych osobowych znajduje się czas naszego bezwizowego pobytu. Lądując na lotnisku w Mińsku nie potrzebujemy wizy, by przebywać w tym kraju do 30 dni. To duże ułatwienie w podróżowaniu na Białoruś. Pozwala uniknąć „wycieczek” do ambasady bądź konsulatów w celu załatwienia tego typu formalności. Potem jeżeli nie mamy niczego do zadeklarowania celnikom możemy już odkrywać swoją Białoruś.

Z międzynarodowego portu lotniczego Mińsk do centrum miasta jest ok. 40 kilometrów. Odległość tą pokonuje się stosunkowo szybko szeroką, dobrą jezdnią. Drogi na Białorusi, przynajmniej te główne, zadowolą najbardziej wymagającego kierowcę. Po drodze mijają nas samochody. Są to głównie zachodnie, zagraniczne marki. Im bardziej zbliżamy się do centrum tym aut jest więcej.

Wieczorny Mińsk wita mnie kaskadą świateł i neonów. Uważam, że jest to jedno z najbardziej oświetlonych miast europejskich,. Niektóre świecące się budynki są już mi znane, jak gmach Białoruskiej Biblioteki Narodowej…w kształcie diamentu, oczywiście świecącego się. Podświetlone są nawet szczyty budynków mieszkalnych, często liczące nawet dwadzieścia pięter. W ogóle zabudowa Mińska jest w dużej części monumentalna. Ma swój rozmach. Trzeba pamiętać, że dzisiejsza stolica Białorusi została całkowicie zniszczona podczas II-giej wojny światowej, a powojenna odbudowa potoczyła się własną koleją. Starych budynków jest więc mało, choć miłośnicy historycznych kamieniczek również znajdą tu coś dla siebie.

Jest styczeń, więc wszędzie sporo śniegu, ale temperatura jak na zimowy miesiąc przyjemna -7°C. Taka sama była w Warszawie, kiedy opuszczałem nasz kraj. Neony restauracji, klubów, oraz kasyn, których w Mińsku jest szczególnie dużo zachęcają do wejścia. Nikt tu nie będzie nikomu kazał iść szybko spać. Jest początek weekendu. Po przyjeździe do hotelu okazuje się, że tylko w nim funkcjonuje 10 restauracji, w tym dwie całodobowe. To ogromny budynek, na którego 22-tym drugim piętrze znajduje się punkt widokowy. Można z niego zobaczyć panoramę miasta.

Zwiedzanie Mińska warto rozpocząć od objazdu miasta samochodem. Uwagę zwraca, to że wszędzie jest bardzo czysto. Jeździ się natomiast szerokim arteriami. Co chwilę napotykamy jakiś park. Parków i w ogóle terenów zielonych jest w Mińsku bardzo dużo. Mijamy dom, w którym mieszkał kiedyś Lee Harvey Oswald, człowiek któremu później przypisano zabójstwo prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Johna F. Kennedy’ego. Dojeżdżamy do Troickiego Przedmieścia. Miejsce to spełnia trochę funkcję mińskiej Starówki. XIX-wieczne kamieniczki nie są oryginalne, lecz odbudowane już po wojnie, ale czy tym samym nie jest też warszawskie Stare Miasto. Na Troickim przedmieściu znajduję się kilka ważnych, charakterystycznych budynków. To odbudowany w 2004 roku Ratusz i pochodzący z XVII wieku Sobór Katedralny św. Ducha. Po drugiej stronie ulicy katolicka katedra Najświętszej Maryi Panny, zbudowana w 1710 roku jako kościół klasztoru Jezuitów. W czasach Związku Radzieckiego w katedrze znajdowały się sale treningowe klubu sportowego Spartak. Dziś to główny ośrodek życia religijnego katolików w Mińsku. Przy katedrze zachował się też budynek, w którym znajdowała się dawna jezuicka szkoła.

Niedaleko Troickiego Przedmieścia znajduje się Wyspa Łez położona na przepływającej przez miasto rzece Świsłocz. Miejsce to poświęcone jest Białorusinom, którzy zginęli podczas wojny jaką Związek Radziecki toczył w Afganistanie. Na wyspie znajduje się między innymi kaplica poświęcona poległym. pomnik płaczącego anioła stróża oraz płyta będąca oryginalnym fragmentem pasa startowego lotniska w Kabulu, specjalnie przywieziona tu z Afganistanu.

Jednym z głównych, reprezentacyjnych miejsc stolicy Białorusi jest Plac Niepodległości. Na placu znajdują się budynki mieszczące ważne instytucje w tym takie siedzibę białoruskiego rządu i Uniwersytet Pedagogiczny ze stojącym przed nim pomnikiem nauczycielki nauczania początkowego. Uwagę zwraca też pomnik przestawiający bliskie zarówno Białorusinom jak i Polakom bociany. Przy Placu Niepodległości znajduje się też inny polski “akcent”. To katolicki kościół św. Szymona i św. Heleny, zwany od koloru cegły z której został wybudowany kościołem czerwonym. Kościół pochodzi z początku XX wieku, a wykonany został według projektu polskiego architekta Tomasza Pajzderskiego. Ciekawostką jest to, iż identyczny możemy znaleźć w Polsce w miejscowości Jutrosin w Wielkopolsce. Wykonał go zresztą ten sam architekt. Nieopodal kościoła znajduje się memorial poświęcony ofiarom atomu. Została przywieziona do niego ziemia z miejsc, w które ucierpiały od tego XX-wiecznego wynalazku człowieka, a na ścianie zawieszono flagi tych krajów.

Zimą szybko zapada zmrok, a co za tym idzie spada temperatura. To czas by rozgrzać się kieliszkiem grzanego wina wzmocnionego koniakiem, a potem wybrać się na spacer po wieczorno-nocnym Mińsku, bo miasto wtedy jeszcze bardziej zyskuje na atrakcyjności, ale o tym i nie tylko napiszę następnym razem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.